Na wakacjach się nie odpoczywa
Przeglądasz
katalog biura podróży i nagle widzisz raj na ziemi. Morze w kolorze nieba,
plaża pokryta białym piaskiem, a całość otoczona palmami i równo opalonymi
ludźmi. Czy jest ktoś, kto zdołałby się temu nie poddać? Wykupujesz więc
wakacje marzeń i czekasz z niecierpliwością na ten dzień. Dzień, w którym
wszelkie troski zostawisz za odprawą bezpieczeństwa. Lot masz przewidziany na
godzinę czwartą rano albo na godzinę dwudziestą drugą, więc opcje są dwie -
albo narzekasz na brak snu albo na to, że płacisz za dzień, z którego nawet nie
skorzystasz. Dzielnie przechodzisz jednak przez odprawę bezpieczeństwa
konfrontując się przy tym z obsługą, która z niesmakiem patrzy na ciebie jak
sobie radzisz. Ostatni lot odbyłeś rok temu, więc nie pamiętasz jakie panują
tutaj zwyczaje. W samolocie pija się tylko wodę za dziesięć złotych, a ty bez
cienia skruchy kroczysz z półtoralitrową Oazą.
Jakby tego było mało zapomniałeś zdjąć pasek od spodni. Cicho zapadasz się pod ziemię.
Po odstaniu
kolejki do samolotu (i tej już w samolocie) w końcu siadasz na swoim miejscu.
Oddychasz głęboko i dostrzegasz, że zarówno za tobą jak i przed tobą siedzą
dzieci. Ogólnie rzecz biorąc, dzieci jest bardzo dużo, chyba nawet więcej niż dorosłych. Masz
nadzieję, że rodzice nafaszerowali je aviomarinem i zaraz zasną. Nie zasypiają.
Dziecko przed tobą nie przestaje się na ciebie gapić, a dziecko za tobą nie
przestaje kopać ci w fotel. Wszystkie głośno przy tym krzyczą.
Jesteś już w
hotelu. W końcu się wyśpię - myślisz odważnie. Nastawiasz sobie budzik, bo
śniadania są serwowane od godziny siódmej do dziewiątej.
Na spotkaniu
z rezydentem ponosi cię nieco i wykupujesz sobie jeszcze wycieczkę, żeby lepiej
poznać historię miejsca, w którym aktualnie jesteś. Kończy się na tym, że oglądasz
ruiny, które w ogóle cię nie interesują, cały czas spędzasz na szukaniu wolnej
ławki w cieniu i na zakurzonych sandałach. W autokarze natomiast czeka na
ciebie kolejna dawka atrakcji, są to ludzie otwarci za bardzo. Żartami sypią na
prawo i lewo, pijąc przy tym regionalne trunki. Są przekonani, że i ty chcesz
pośmiać się z ich dowcipów dlatego zawsze mówią bardzo głośno.
Za tobą
wymiotuje dziecko. Przed tobą siedzi matka z niemowlakiem na kolanach, który
najprawdopodobniej właśnie się zesrał. Zaczyna zmieniać mu pieluszkę, mówiąc
przy tym rozkosznie - nie dyskutuj. Rozglądasz się wtedy, czy dziecko za tobą
ma jeszcze jedną papierową torebkę.
Robisz się
głodny. Masz jednak szczęście, hotel zadbał o ciebie wpychając ci w ręce
lunchbox. Lunchbox to dwie grube, czerstwe kromki chleba z plastrem sera (jeśli
po powrocie do domu chcesz przypomnieć smak wakacji koniecznie nie używaj
masła!) do tego dostajesz butelkę wody, żeby się nie udusić. Równie dobrze
mógłbyś łykać nasączone wodą waciki.
Trzeba
również pamiętać, że na wakacjach jest zawsze: za zimno, za ciepło, wiatr jest
zbyt mocny lub nie ma go wcale. Mieszkasz w za bardzo głośnej okolicy, bądź w
takiej, w której nie ma co robić. I jest jeszcze jedna rzecz, o której nie
wspomniałam. Nie ważne z kim jedziesz na wakacje, jesteście ze sobą
permanentnie pokłóceni. Mimo to robicie sobie razem zdjęcie, które wstawiacie
na facebooka opiewając je opisem w
cudownym nastroju oraz na instagram, gdzie dodajecie moc hashtagów.
Uśmierzyć
ból może jedynie przekleństwo w ojczystym języku, usłyszane za granicą na samotnej przechadzce.
Komentarze
Prześlij komentarz