Jesień
Jeśli
miałabym porównać dynamikę swojego charakteru w okresie jesienno-zimowym, to
zamieniam się wtedy w typową kurę, Wstaję, gdy budzi mnie słońce, a zasypiam
kiedy zachodzi. Przykładowo, jeśli wschód przypada na godzinę 7:42, zaś zachód
na godzinę 15:25, wtedy mój dzień trwa dokładnie 7 godzin i 43 minuty. Ciężko
jest spożytkować taką ilość czasu w sposób godny. Jeśli chodzi o wybór
rozrywek, to pomiędzy mną a kurami, i w tej kwestii zachodzi pewne
powinowactwo. Natomiast żebym wyszła z domu o godzinie dwudziestej musiałoby dojść do
ewakuacji budynku, w którym mieszkam.
Jesień nie
kojarzy mi się z długimi wieczorami spędzonymi przy blasku zapachowych świeczek
(boję się ognia) i aromatem gorącej czekolady (zawsze ją przypalam). Jesień
kojarzy mi się głównie z katarem i smakiem
dorsza norweskiego (tran). Oraz tym, że zawsze budzę się z zimnym nosem (śpię
przy otwartym oknie nawet jak jest mróz) i nigdy nie włączam kaloryferów
(wysuszają mi skórę). Moim jedynym sposobem na te pół roku zimna jest herbata z
rumem.
Jesienią,
tak jak i wszystko dookoła, tak i moje myśli są chłodne i wietrzne. A ja się tak zastanawiam i chyba jestem zgubiona. Jestem zgubiona w liściach i w mgle.
Komentarze
Prześlij komentarz