Sezonowa depresja powoli zażegnana



W kąt rzucamy wełniane koce i aseksualne polary, zamiast tego ochoczo witając kuse spódniczki. Każda szanująca się obywatelka powoli szykuje się do rywalizacji o zgarnięcie pucharu miss dzielnicy. Zasady są proste, wygrywa ta, która zbierze najwięcej pogwizdów od chłopaków z osiedla. Koneserów kobiecej urody zdaje się być o wiele więcej, a prawdopodobieństwo znalezienia sobie faceta wzrasta o jakieś 80%. Jednym słowem sezon się rozpoczyna. Nie chwalmy jeszcze dnia przed zachodem słońca, ale już jest lepiej. Jest naprawdę dobrze. Pani w sklepie zamiast z poddenerwowaniem rzucać w nas paragonami podaje nam go z uśmiechem i pyta czy wszyscy w rodzinie zdrowi. Przeklinam w myślach, że i w tym roku wszelkie fit trenerki okazały się za mało przekonywujące i że znów będę oglądać się raczej za pareo niż kusym bikini, ale kogo to obchodzi.

#glamlife



Chciałabym, żeby moje życie było bardziej tumblrowe niż kromka chleba z wyginającym się serem i dziura pod pachą w szarym dresie. Chciałabym lekko sunąć zamiast ciężko nacierać i kosztować zamiast zapychać sobie usta jedzeniem. Chciałabym, żeby moje rajstopy nie umiały się zaciągać, a stopy czuły się w szpilkach jak w adidasach. Chciałabym pozować jak laski w Elle, a nie wyglądać jakbym znalazła się na zdjęciu przypadkiem.

Zamiast tego zakładam szalik zawsze metką do świata, jem pierogi, które nie mają ani glutenu ani smaku. A moje włosy wyglądają bardziej jak who cares niż glam. Mój strój zamiast być stylizacją jest raczej loterią (chociaż trzymam się zasady, że zawsze muszę mieć na sobie buty, spodnie i coś na górę).

Do tego nie jem owoców morza, zmieniłam sobie dzwonek w Iphonie i nie mam paypassa. A na obiad najbardziej lubię jeść ruskie Od Jędrusia. Czy można upaść niżej?







Wiosno nadejdź



Zasypiam myśląc o rzeczach, które mi nie wyszły, budzę się z energią, która znika zaraz po zrobieniu sobie śniadania. Chcę być minimalistką, ale półka z batonami każe mi raczej żyć w przepychu. Potem przeglądam internet i okazuje się, że nie tylko ja mam w życiu niełatwo. Blue Ivy wygląda jak kopia Jaya Z. Następnie staram się zminimalizować ilość rzeczy, które przyprawiają mnie o gęsią skórkę. Wmawiam sobie, że w życiu bałam się tylko pani od matmy i Buki z Muminków. Potem, gdy próbuję zapalić świeczkę zapałką przypominam sobie, że jednak kłamałam. Boję się jeszcze ognia i morskich glonów, które pętają mi się wokół nóg, ale nikomu o tym nie mówię, bo to chore. Całą resztę biorę oczywiście na klatę. Po prostu czekam na wiosnę.






INSTAGRAM

Copyright © Honorata Zepp