IT SUCKS



Czasem życie jest jak Magic Starsy, które w pewnym momencie przestały być dostępne w Polsce, choć przez cały ten czas produkowali je w Sochaczewie (województwo mazowieckie, powiat sochaczewski, prawa miejskie przed 1368). Jak bycie z kimś kto widział wszystkie sezony przyjaciół z jakimś innym kochaniem niż my. Jak ta sukienka ze zdjęcia, która nie może się zdecydować czy chce, żeby ją ubrać na mecz czy może na bal sylwestrowy. Jest jak jedzenie w szpitalu albo kac we wtorek.

Ona była jedną z tych kobiet, które szły do restauracji nie biorąc ze sobą ani grosza, a i tak wychodziły najedzone. Cieszyły ją rzeczy błahe, a od życia starała się nie wymagać zbyt wiele, chociaż za piękne zachody słońca była naprawdę wdzięczna. Wierzyła, że gdzieś na świecie istnieją ludzie, którzy rozpuszczali Vibovit w wodzie. Mówiła na nich białe landrynki. Istnieją, chociaż są raczej mało lubiane, a o wiele częściej  pomijane. Uważała, że są teraz prawnikami albo lekarzami i nie miała o to do nich żalu. Wierzyła też, że ci, którzy jedli go palcem, wciąż starają się chodzić tak, żeby nie dotykać stopami linii. Stawiają czynny opór dorosłości jedząc na obiad budyń i mambę, a kiedy nikt nie widzi robią balony z gumy do żucia tak, że przylepiają się potem do całej twarzy. Kiedy znalazła w końcu kogoś kto razem z nią przechodził po pasach omijając te białe okazało się, że robi to tylko przez przypadek, bo był bardzo wysoki i miał nieludzko długie nogi. Okazało się również, że wspólne mieszkanie rzeczywiście zbliża do siebie ludzi, ale jedynie tych, którzy nie są w związkach. A za każdym razem kiedy chciała go namiętnie pocałować, musiała czekać, bo grał akurat w grę.




INSTAGRAM

Copyright © Honorata Zepp