CÓŻ POCZĄĆ?

Lato znów gdzieś uciekło, choć przyznam, że odkąd odkryłam fenomen parzenia herbaty w czajniczku i win w większych butelkach, patrzę na jesień nieco bardziej przychylnym okiem.

Nalewam do filiżanki złoty, ciepły płyn pachnący limonką, otulam się dwoma kocami (tak dla pewności) i przeglądam gazetę, która kosztowała absurdalnie dużo. Przewracając kredowy papier oglądam reklamy rzeczy, których nigdy sobie nie kupię, bo umówmy się, puchaty breloczek za kilka tysięcy to chyba lekka przesada. Przeglądam zatem dalej, łudząc się, że były to dobrze wydane pieniądze. Przewracam kartkę. Daniel Craig spogląda na mnie jakby chciał powiedzieć mi coś naprawdę ważnego. Policzki zaczynają mnie piec, inwestycja zdaje się być udana. Wzdycham do niego z żalem wiedząc, że ma żonę, choć tak naprawdę jest dla mnie po prostu za niski (sorry Daniel). Znów szeleszczę kartkami. Przypadkiem wpadam na stronę z prostymi przepisami dań i choć nigdy nie poszłam do kuchni z przepisem z gazety, czytam. Kaczka, morele, wątróbka, anyż. Te słowa wystarczą mi w zupełności, przerzucam strony dalej. Jestem zdecydowanie z tych, którzy wolą eksperymentować w łóżku niż w kuchni. Potem moją uwagę przykuwa artykuł o jesiennych trendach w makijażu, ale po chwili stwierdzam, że makijaż w tym sezonie raczej nie będzie mi potrzebny. Wychodząc z domu czapka zakrywa mi czoło, okulary oczy, a maseczka resztę twarzy. Oddychając okulary zaczynają parować, więc jedyne co mogę sobie pomalować to mały fragment między oczami, co jest zdecydowanie zbędnym wysiłkiem. Zamykam gazetę, nonszalancko rzucam nią za siebie, pies patrzy pytającym wzrokiem, odpalam telewizor.

Zdumienie zdaje się być jedynym uczuciem jakie będzie mi dziś towarzyszyło. Na antenie ukazuje się ekipa z Warszawy. Odstawiam filiżankę, jej miejsce zajmuje kieliszek wina. Z ręką na sercu muszę przyznać, że tego typu programy są dla mnie intelektualnym wyzwaniem. Nie chodzi nawet o to co robią bohaterowie, ani dlaczego to robią, bo jest to równie ciężkie do uzasadnienia jak wyjaśnienie tego, co robią kosmici w polskim zbożu. Bardziej zadziwiające jest to, że rozmowa z zachowaniem ciągu przyczynowo – skutkowego, poprawnym wynikaniem i jako takim sensem, wcale nie jest czymś oczywistym i trzeba się naprawdę nieźle nagimnastykować, żeby dowiedzieć się o czym dana rozmowa była. Najciekawsze jest jednak to, że nie tylko ja jako widz mam trudności ze zdefiniowaniem problematyki rozmowy, bo nawet ci aktywnie w niej uczestniczący są rozbieżnego zdania o czym rozmawiali. Niemniej jednak jedno czym naprawdę jestem zafascynowana, to to, że na takich rozmowach można zbudować związek albo, że można nazwać się na Instagramie stifler16cm* i się tego nie wstydzić, kiedy ja wstydzę się tego, że czasami postawię przecinek w złym miejscu. I właśnie o taką pewność siebie będę walczyć.

 

 *stifler16cm 


Komentarze

INSTAGRAM

Copyright © Honorata Zepp