POKOLENIE SMUTNYCH LUDZI PALĄCYCH NA BALKONACH
Właściwie
nie do końca wiadomo, kiedy życie tak naprawdę się zaczyna i czy urodziny nie
są tylko umowną datą. Taką, którą po prostu każdy ma. Jak konto na
facebooku albo fajne adidasy. Przecież urodzić się to wcale nie znaczy żyć.
Pokolenie smutnych ludzi palących na balkonach.
Jednym z trudniejszych życiowych wyzwań jest dowiedzenie się kim się jest. To nie jest tak, że od razu wiemy o sobie wszystko. Ja nie wiedziałam wielu rzeczy, przez co czułam się jak niedokończony projekt, niewystarczający i wymagający poprawek. Najgorsze są w tym wszystkim noce, te bezsenne. Wtedy ciężko jest nie myśleć o sobie, za to łatwo jest się zadręczać. W nocy łatwo zgubić się w swoich myślach. Wszystkie wylewają się na wierzch jak z przepełnionej szklanki. Porażki, wstyd, to co nie wyszło, a miało.
***
Kładę się do łóżka i staram się odpędzić myśl, że to będzie właśnie taka noc. Leżę na wznak, patrzę w sufit, jest uporczywie szaro i cicho. Jestem tylko ja. Odwracam wzrok w prawo i widzę moskitierę, która z jednej strony odkleiła się od paska na rzep. Unosi się w powietrzu natrętnie odbijając się od okna. Odwracam wzrok w lewo i widzę wypalcowane drzwi szafy, których nie potrafię domyć. Poddaję się i zamykam oczy, ale czuję, że mimo to, pod moimi powiekami przewijają się miliony obrazów, a gałki oczne uciążliwie drgają. Zaczyna mnie swędzieć dłoń, jak nieistniejące ukąszenie owada. Nie chce przestać swędzieć, drapię się, aż do pięknej czerwoności.
Myślę o tym co zrobiłam, a czego nie, co chciałabym robić, a czego się boję. W nocy myśli potrafią paraliżować, w nocy jest więcej strachu i lęku. Dopiero dzień może je odpędzić. Dlaczego w nocy tyle się myśli? Biorę głęboki oddech i to gubi mnie jeszcze bardziej. Zapominam jak powinno się oddychać, żeby było to naturalne. Oddech powinien być długi czy krótki. Ile sekund powinno minąć między wdechem a wydechem? I ile mam czekać, żeby ponownie nabrać powietrza w płuca? Czuję, że już nie zasnę. Przeszkadza mi sposób w jaki kołdra dotyka mojej skóry.
W końcu przychodzi ranek i przypominają mi się słowa Kazika - ,,w tym wietrze z syfu z listopada” łatwo popaść w melancholię. Zawsze jednak przychodzi dzień, znów świeci słońce, znów pojawiają się szanse. Źle nigdy nie jest przez cały czas. Wszystko ma swój początek i koniec. Wszystko zatacza krąg, życie też. Wszystko czego doświadczamy, te pozornie nieuporządkowane elementy, rzeczy mniej przyjemne i te bardziej, tworzą nas. Dzięki nim wiemy kim jesteśmy, a wtedy można wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz