źródło zdjęcia
Ludzie czasem
znajdują się w sytuacji, w której wcale nie chcieli się znaleźć. Nie wiedzą nawet jak to się stało, że jednak się w niej znaleźli. Niestety czasem tak się
dzieje. Jednego dnia życie toczy się normalny torem, a drugiego plącze się jak
kilka metrów lampek choinkowych. W taki sposób, że nie wiadomo za co pociągnąć,
żeby jakkolwiek poluźnić wszystkie, ciasno złączone, elementy. Właśnie tak
ciągnie mnie do Ciebie.
Zakochałam się w Tobie momentalnie, potrzebowałam kilku sekund, żeby dotarło do mnie, że sama
znalazłam się właśnie w takiej sytuacji. Wcześniej myślałam, że to niemożliwe,
ale uwierzcie mi – to się zdarza. Teraz Cię kocham. Trzeba było od razu coś z
tym zrobić, a nie czekać, aż wszystko rozejdzie się po kościach. Ucichnie i
wsiąknie, w nadziei, że w końcu samo z siebie zupełnie zniknie. Trzeba było
myśleć o tym wcześniej, prawda? Jednak problem tkwi w tym, że odkąd Cię
poznałam myślę tylko o Tobie. Nie mam miejsca na nic innego.
Zawsze
wiedziałam, że zakocham się w bardzo silnym mężczyźnie. Pewnie dlatego, że nie
miałam ojca, teraz potrzebuję, żeby ktoś nade mną panował, mówił mi co mam
robić. Żeby ktoś powiedział czy robię dobrze czy źle. Potrzebuję opieki. Kiedy
po raz pierwszy Cię zobaczyłam, udawałam, że nie zrobiłeś na mnie wrażenia. Było
jednak zupełnie inaczej. Kiedy tylko wyszłam z Twojego gabinetu od razu
poczułam, że muszę tam wrócić.
Potem
był kolejny raz. Musiałam Cię zobaczyć. Powiedziałam Ci, że tylko Ty możesz
mnie zrozumieć, że po spotkaniu z Tobą poczułam, że muszę coś zmienić. Że
dzięki Tobie jestem teraz kimś innym pomimo, że część mnie pozostała ta sama.
Słaba. Wtedy widziałeś mnie pierwszy raz bez stanika. I wiesz co? Podobało mi
się. Do tego stopnia, że nie mogłam o Tobie zapomnieć. Masz niepokojący wyraz
twarzy. Popatrzysz na mnie jak zwykle. Potem wejdzie ona, westchniesz, nie
odrywając wzroku od kawałka papieru.
Potem
odwozisz mnie do domu. Słuchamy AC/DC, jest trochę niezręcznie. Potem ja jakoś
głupio odpowiadam na Twoje śmieszne pytania. Podróż jakoś się ciągnie.
Zastanawiam się czy coś z tego będzie, czy może zaprosisz mnie do kina (tak,
wtedy można było). Wysadziłeś mnie pośrodku niczego. Byłam daleko od domu, wkurwiona
i głodna, bo ubrałam się wtedy naprawdę lekko, żeby wyglądać seksownie.
Chciałam być Twoją nagrodą. W dodatku zrobiłam to, w głębi duszy, wiedząc, że
nic z tego nie będzie. Była końcówka lutego. Minęło kilka miesięcy.
I w końcu nadchodzi ten
dzień. Nie wiem w co się ubrać, pytam kolegi, który kiedyś był, ale teraz już
go nie ma. Wybieram. Wyglądam trochę jak stara maleńka, a trochę jak
prostytutka. Dalej jadę autobusem. Dojeżdżam na miejsce, wysiadam, jest ciemno,
bo to listopad. Patrzę, okazuje się że nie dojechałam na miejsce, ale na
miejsce przed miejscem. Biegnę, potem już zapierdalam. W rozpiętym płaszczu,
obcisłych czarnych jeansach i skórzanych botkach na wysokim obcasie. Widzę, że dzwoni do mnie ona. Tak, ta sama.
Ale nie mogę odebrać, bo jestem spóźniona i spanikowana, że jestem w czarnej
dupie, ubrana tak, a nie inaczej. Zaczyna szczekać na mnie ogromny ciemny pies.
Dobiegam na miejsce, ona też jest na stanowisku. W drzwiach gabinetu, oparty o
framugę, w marynarce z założonymi rękami czeka na mnie on.
Na
Twój widok skacze mi tętno, szkoda. Następnym razem wezmę więcej potasu. Zrobiłam
wszystko, żebyś mnie zapamiętał, a zamiast tego ja nie mogę zapomnieć o Tobie.
Myślę
tak nadgorliwie, że zastanawiam się o czym myślałam zanim cię poznałam i
zupełnie nie mogę sobie tego przypomnieć. Wypełniasz całą moją głowę, wszystkie
myśli, każdy dzień i każdą minutę. Czy można oszaleć z miłości? Nie wiem, ale
na pewno można się tak czuć. To przytłaczające, smutne i ciężkie do zniesienia.
Tym bardziej jeśli nie można z takim uczuciem nic zrobić i nikomu powiedzieć.
Potem
zabrała mi Cię Warszawa. Będę tam pod jakimś pretekstem. Praca. Jeszcze się nie
martwię.
Powiem,
że zrobię Ci kilka fotek, bo Twoje są fatalne, a ja mam niezłe oko. Wkurzasz się,
widzę to, ale mimo wszystko uśmiechasz się i mówisz patrząc mi prosto w oczy. Tym
chłodnym spojrzeniem, odpowiadasz, że wpadniesz wieczorem. Adres wyślij smsem.
Uśmiecham się, niby szyderczo, niby nic mnie to nie obchodzi. Ekscytacja
sprawia, że znów serce bije za szybko. Widać to nawet przez moją koszulę.
Przychodzi
do mnie do pokoju, otwieram mu, Wyglądam jak ekskluzywna prostytutka, która
dostaje za coś takiego furę siana. Ja chcę tylko jego. Nawet nie drgnął,
chociaż próbował patrzeć mi prosto w oczy, widziałam, że chciał objąć mnie
wzrokiem całą. Zwłaszcza moje piersi, które wyglądały jak trofeum. Miałam na
sobie długi płaszcz, byliśmy bardzo blisko. Czasem zwalniał albo pędził, tam
gdzie oboje pragnęliśmy dotrzeć. Jakimś jeszcze nie odkrytym kanałem cząstka niego
zaczęła podążać w stronę serca. Kochałam go. To były emocje tak intensywne, że nie potrafiłam tego udźwignąć
Po pierwszym chciałam drugi, potem trzeci, po trzecim zaczęło mi coś przeszkadzać,
po czwartym zaczęłam sobą gardzić, po piątym zupełnie straciłam do siebie
szacunek, potem zaczęłam się nienawidzić. W końcu pożałowałam wszystkiego.
Gówniana Warszawa. Nie
myślę tak, powiedziałam to w rozgoryczeniu i tęsknocie. W dodatku zaczynało mi się robić mi się duszno. Warszawa zabrała mi po prostu kogoś ważnego. Piszę o mężczyźnie,
którego spotkałam.
Powiedział kocham cię.
Powiedział mi to prosto w serce. Tym razem jakimś połączeniem z uchem. Dziwny
ten organizm. Wychodzi na to, że wszystkie drogi prowadzą do serca. I wtedy droga
dobiegła końca. Dotarłam na miejsce. Euforia trwała naprawdę długo. Byliśmy ze
sobą połączeni. Jak klocki lego, te których w żaden sposób nie da się w rozdzielić.
Złączeni każdym fragmentem. Opuszkiem palca, policzkiem, klatką piersiową i
kilkoma innymi rzeczami, które sprawiały, że ta chwila była naprawdę wyjątkowa.
Delikatnie, wolno, jak do nieznanego miejsca. Zaczął powoli, delikatnie mnie
poznawał, trochę zapamiętywał, a trochę czekał, aż dostanie, to co najważniejsze.
Zaczęłam robić mu zdjęcia. Wyglądałam jak prostytutka która łączy pasję z drugim kierunkiem. Czułam się trochę jak w filmie Closer kiedy Julia Roberts
robiła zdjęcia Judowi Law. On stał przede mną. Mój. I tak jak w filmie, ta relacja
również była toksyczna. Nie róbcie tego w domu. Po czymś takim po prostu
roztrzaskasz się na asfalcie, jak porcelana twojej babci. Już nigdy nie złożysz się do kupy. Tej nocy spałam nago. Właściwie nie tylko tej, to podobno bardzo
zdrowe. A ja nie wstydzę się swojego ciała, jest doskonałe. Potem leżysz trzymając
rękę na mojej klatce piersiowej. Twój tors przykleja się do moich pleców. Wtedy
jestem Twoja. Trzymasz mnie mocno. I ta przynależność sprawia ze chce więcej.
Bywa,
że nie myślę o Tobie tak często. Jednak zawsze potem dopada mnie głód.
Mój klient kupił sobie nowe perfumy.
Teraz pachniał dokładnie tak jak Ty. Wtedy oszalałam, rzuciłam
wszystko. Przez moje nozdrza też przeszedłeś, aż do mojego serca. Nawet dalej.
Wtedy kupiłam bilet. Musiałam Cię zobaczyć, dotknąć. Musiałam Cię poczuć.
Kochanie Cię to taki rodzaj zawieszenia życia. Pauza. Żyję tęsknotą za Tobą i nie mogę
jej zaspokoić. Cały czas czekam, ale bywają dni, kiedy dociera do mnie, że nie
ma żadnej obietnicy. Wtedy jest naprawdę ciężko. To są dni kiedy czuję się jak
ktoś pogrążony w żałobie, a potem, znów, żyję w zupełnym odrealnieniu, myśląc,
że coś może się zmienić. Trwanie w czymś takim to pewien rodzaj masochizmu,
taki haj, który nie opuszcza mnie od lat. To niezdrowe, bo nie mogę żyć ani bez
Ciebie ani z Tobą. Czy to oznacza, że nie mogę żyć wcale?
Potem zachodzi
słońce. Jest zupełnie szaro, choć czasem się przejaśnia. A ja wtedy idę w stronę
tych promieni, kiedy uświadamiam sobie, że ta droga prowadzi donikąd. Jest
ślepa. Zupełnie tak jak ja kiedy nią podążam. Spotkania, tęsknota, większa
tęsknota, marzenia i szaleństwo. Czy to był sen? W oddali widzę ludzi, mówię do
nich Twoim imieniem. Gdzie jesteś?