emocjonalny zjazd
źródło zdjęcia
Czuję się fatalnie, jest mi źle na trzech różnych płaszczyznach, nie wiem
dokąd zmierzam, w dodatku nie mam pomysłu na obiad. To co było oczywiste, już
takie nie jest. Poddaję cię w wątpliwość.
Wyglądam nie jak ja, ale jak ktoś spokrewniony z tym kim byłam wczoraj.
Siadam, trochę się boje, myślę o strachu
przed jutrem. Rosół nie zawsze pomaga. Największą stałością w moim życiu jest
to, że zawsze chciałam tylko jednego. Chcę pisać, choć nie uważam tego zajęcia
za doskonałe. Żyję od krytyki do pochwały, potem mam emocjonalny zjazd, bo
uczuć jest we mnie zbyt dużo. Piszę. Jestem trochę jak emocjonalny kameleon,
trochę jak dziewczyna z sąsiedztwa. W dresach, z psem. Życie jest podzielone na
etapy.
Myślę, zmyślam, wymyślam, doprawiam
prawdą. Na końcu jest melodia. Chodź, opiszę uczucia, które czujesz. Pokażę Ci
jak powinny brzmieć, jaką powinny mieć melodię. To najprawdziwszy rodzaj
współodczuwania. To jedyna rzecz, którą mogę ci zaoferować.
Nazwanie emocji to jedno, ale opisanie ich
to sprawa zupełnie poważna. To tak, jakby podpisywać się tylko imieniem w
skrótowej formie, zamiast pełnego nazwiska. Bez sensu. Kiedy dzień jest
nienajlepszy, czekam na noc. Sen to taka chwilowa śmierć bez zobowiązań. To
przyjemne, nagle wszystko co zewnętrzne znika, tworzy się nowy świat, który
przynosi zupełnie coś innego. Z każdym dniem budzę się inna.
W każdym z nich jest jakiś duży quest do
ogarnięcia. Jak jest się dzieckiem, to trzeba szybko nauczyć się sikać do
nocnika, mówić i chodzić. Potem trzeba socjalizować się z innymi projektami
tego uniwersum. Następnie należy po prostu zdawać jeden etap nauki i zaczynać
kolejny. I tak w kółko, aż do osiemnastego roku życia. Nie sprawiać przy tym
problemów, osiągać sukcesy, mieć pasję. Potem trzeba kogoś mieć, trzeba się
zakochać, trzeba doznać czegoś naprawdę super. Czegoś po raz pierwszy w życiu.
Potem trzeba zdać maturę, zrobić prawo jazdy, iść na studia. Następnie zakochać
się, najlepiej szczęśliwie i do końca życia. Po kilku latach się zaręczyć, następnie zaplanować wesele.
Zaprosić wszystkich. Utrzymywać dobre kontakty z rodzinami. Wybudować dom, mieć
dzieci, najlepiej najpierw dziewczynkę – wiadomo. Potem szybko kolejne – chłopczyk.
Byleby była między nimi idealna różnica wieku. Potem można mieć oczywiście
kolejne.
Kariera. Trzeba się wspiąć na jej szczyt.
Najlepiej przed trzydziestką. Trzeba mieć pieniądze – to jasne. Ale trzeba też
dobrze przy tej pracy wyglądać. Dobrze się ubierać. Trzeba cenić dobro
rodzinne, ale też dbać o ogień w sypialni, dbać o siebie. Dobrze wyglądać,
tryskać energią, mieć o sobie co opowiadać. Zarażać chęcią do życia. Mieć
dystans. Potrafić się z siebie śmiać.
Być dobrą matka/ojcem, kochanką/kochankiem,
dobrze gotować. Być szczęśliwym.
Poprawnie się zachowywać, podróżować. Być
oczytanym, znać się na czymś dzięki czemu można się wyróżnić. Zazdrościć tylko
sobie. Znać się na filmach, aktorach i autorach. Wspierać organizację, być
tolerancyjnym. Mieć psa ze schroniska. Zaszczepić się i wstawić zdjęcie.
Morsować. Wszystko dodać i zsumować.
Zrealizować.
Przez całe życie poprawność wchodziła mi w
drogę. Tutaj jej nie będzie. Tworzę własne uniwersum. Proszę o szacunek.
Bez odbioru.
Komentarze
Prześlij komentarz