PAUZA II

źródło zdjęcia

 

Ludzie czasem znajdują się w sytuacji, w której wcale nie chcieli się znaleźć. Nie wiedzą nawet jak to się stało, że jednak się w niej znaleźli. Niestety czasem tak się dzieje. Jednego dnia życie toczy się normalny torem, a drugiego plącze się jak kilka metrów lampek choinkowych. W taki sposób, że nie wiadomo za co pociągnąć, żeby jakkolwiek poluźnić wszystkie, ciasno złączone, elementy. Właśnie tak ciągnie mnie do Ciebie.

                                      

Zakochałam się w Tobie momentalnie, potrzebowałam kilku sekund, żeby dotarło do mnie, że sama znalazłam się właśnie w takiej sytuacji. Wcześniej myślałam, że to niemożliwe, ale uwierzcie mi – to się zdarza. Teraz Cię kocham. Trzeba było od razu coś z tym zrobić, a nie czekać, aż wszystko rozejdzie się po kościach. Ucichnie i wsiąknie, w nadziei, że w końcu samo z siebie zupełnie zniknie. Trzeba było myśleć o tym wcześniej, prawda? Jednak problem tkwi w tym, że odkąd Cię poznałam myślę tylko o Tobie. Nie mam miejsca na nic innego.

Zawsze wiedziałam, że zakocham się w bardzo silnym mężczyźnie. Pewnie dlatego, że nie miałam ojca, teraz potrzebuję, żeby ktoś nade mną panował, mówił mi co mam robić. Żeby ktoś powiedział czy robię dobrze czy źle. Potrzebuję opieki. Kiedy po raz pierwszy Cię zobaczyłam, udawałam, że nie zrobiłeś na mnie wrażenia. Było jednak zupełnie inaczej. Kiedy tylko wyszłam z Twojego gabinetu od razu poczułam, że muszę tam wrócić.

Potem był kolejny raz. Musiałam Cię zobaczyć. Powiedziałam Ci, że tylko Ty możesz mnie zrozumieć, że po spotkaniu z Tobą poczułam, że muszę coś zmienić. Że dzięki Tobie jestem teraz kimś innym pomimo, że część mnie pozostała ta sama. Słaba. Wtedy widziałeś mnie pierwszy raz bez stanika. I wiesz co? Podobało mi się. Do tego stopnia, że nie mogłam o Tobie zapomnieć. Masz niepokojący wyraz twarzy. Popatrzysz na mnie jak zwykle. Potem wejdzie ona, westchniesz, nie odrywając wzroku od kawałka papieru.

Potem odwozisz mnie do domu. Słuchamy AC/DC, jest trochę niezręcznie. Potem ja jakoś głupio odpowiadam na Twoje śmieszne pytania. Podróż jakoś się ciągnie. Zastanawiam się czy coś z tego będzie, czy może zaprosisz mnie do kina (tak, wtedy można było). Wysadziłeś mnie pośrodku niczego. Byłam daleko od domu, wkurwiona i głodna, bo ubrałam się wtedy naprawdę lekko, żeby wyglądać seksownie. Chciałam być Twoją nagrodą. W dodatku zrobiłam to, w głębi duszy, wiedząc, że nic z tego nie będzie. Była końcówka lutego. Minęło kilka miesięcy.

I w końcu nadchodzi ten dzień. Nie wiem w co się ubrać, pytam kolegi, który kiedyś był, ale teraz już go nie ma. Wybieram. Wyglądam trochę jak stara maleńka, a trochę jak prostytutka. Dalej jadę autobusem. Dojeżdżam na miejsce, wysiadam, jest ciemno, bo to listopad. Patrzę, okazuje się że nie dojechałam na miejsce, ale na miejsce przed miejscem. Biegnę, potem już zapierdalam. W rozpiętym płaszczu, obcisłych czarnych jeansach i skórzanych botkach na wysokim obcasie.  Widzę, że dzwoni do mnie ona. Tak, ta sama. Ale nie mogę odebrać, bo jestem spóźniona i spanikowana, że jestem w czarnej dupie, ubrana tak, a nie inaczej. Zaczyna szczekać na mnie ogromny ciemny pies. Dobiegam na miejsce, ona też jest na stanowisku. W drzwiach gabinetu, oparty o framugę, w marynarce z założonymi rękami czeka na mnie on.

Na Twój widok skacze mi tętno, szkoda. Następnym razem wezmę więcej potasu. Zrobiłam wszystko, żebyś mnie zapamiętał, a zamiast tego ja nie mogę zapomnieć o Tobie.

Myślę tak nadgorliwie, że zastanawiam się o czym myślałam zanim cię poznałam i zupełnie nie mogę sobie tego przypomnieć. Wypełniasz całą moją głowę, wszystkie myśli, każdy dzień i każdą minutę. Czy można oszaleć z miłości? Nie wiem, ale na pewno można się tak czuć. To przytłaczające, smutne i ciężkie do zniesienia. Tym bardziej jeśli nie można z takim uczuciem nic zrobić i nikomu powiedzieć.

Potem zabrała mi Cię Warszawa. Będę tam pod jakimś pretekstem. Praca. Jeszcze się nie martwię.

Powiem, że zrobię Ci kilka fotek, bo Twoje są fatalne, a ja mam niezłe oko. Wkurzasz się, widzę to, ale mimo wszystko uśmiechasz się i mówisz patrząc mi prosto w oczy. Tym chłodnym spojrzeniem, odpowiadasz, że wpadniesz wieczorem. Adres wyślij smsem. Uśmiecham się, niby szyderczo, niby nic mnie to nie obchodzi. Ekscytacja sprawia, że znów serce bije za szybko. Widać to nawet przez moją koszulę. 

Przychodzi do mnie do pokoju, otwieram mu, Wyglądam jak ekskluzywna prostytutka, która dostaje za coś takiego furę siana. Ja chcę tylko jego. Nawet nie drgnął, chociaż próbował patrzeć mi prosto w oczy, widziałam, że chciał objąć mnie wzrokiem całą. Zwłaszcza moje piersi, które wyglądały jak trofeum. Miałam na sobie długi płaszcz, byliśmy bardzo blisko. Czasem zwalniał albo pędził, tam gdzie oboje pragnęliśmy dotrzeć. Jakimś jeszcze nie odkrytym kanałem cząstka niego zaczęła podążać w stronę serca. Kochałam go. To były emocje tak intensywne, że nie potrafiłam tego udźwignąć Po pierwszym chciałam drugi, potem trzeci, po trzecim zaczęło mi coś przeszkadzać, po czwartym zaczęłam sobą gardzić, po piątym zupełnie straciłam do siebie szacunek, potem zaczęłam się nienawidzić. W końcu pożałowałam wszystkiego.

Gówniana Warszawa. Nie myślę tak, powiedziałam to w rozgoryczeniu i tęsknocie. W dodatku zaczynało mi się robić mi się duszno. Warszawa zabrała mi po prostu kogoś ważnego. Piszę o mężczyźnie, którego spotkałam.

Powiedział kocham cię. Powiedział mi to prosto w serce. Tym razem jakimś połączeniem z uchem. Dziwny ten organizm. Wychodzi na to, że wszystkie drogi prowadzą do serca. I wtedy droga dobiegła końca. Dotarłam na miejsce. Euforia trwała naprawdę długo. Byliśmy ze sobą połączeni. Jak klocki lego, te których w żaden sposób nie da się w rozdzielić. Złączeni każdym fragmentem. Opuszkiem palca, policzkiem, klatką piersiową i kilkoma innymi rzeczami, które sprawiały, że ta chwila była naprawdę wyjątkowa. Delikatnie, wolno, jak do nieznanego miejsca. Zaczął powoli, delikatnie mnie poznawał, trochę zapamiętywał, a trochę czekał, aż dostanie, to co najważniejsze. Zaczęłam robić mu zdjęcia. Wyglądałam jak prostytutka która łączy pasję z drugim kierunkiem. Czułam się trochę jak w filmie Closer kiedy Julia Roberts robiła zdjęcia Judowi Law. On stał przede mną. Mój. I tak jak w filmie, ta relacja również była toksyczna. Nie róbcie tego w domu. Po czymś takim po prostu roztrzaskasz się na asfalcie, jak porcelana twojej babci. Już nigdy nie złożysz się do kupy. Tej nocy spałam nago. Właściwie nie tylko tej, to podobno bardzo zdrowe. A ja nie wstydzę się swojego ciała, jest doskonałe. Potem leżysz trzymając rękę na mojej klatce piersiowej. Twój tors przykleja się do moich pleców. Wtedy jestem Twoja. Trzymasz mnie mocno. I ta przynależność sprawia ze chce więcej.

Bywa, że nie myślę o Tobie tak często. Jednak zawsze potem dopada mnie głód.

Mój klient kupił sobie nowe perfumy. Teraz pachniał dokładnie tak jak Ty. Wtedy oszalałam, rzuciłam wszystko. Przez moje nozdrza też przeszedłeś, aż do mojego serca. Nawet dalej. Wtedy kupiłam bilet. Musiałam Cię zobaczyć, dotknąć. Musiałam Cię poczuć.

Kochanie Cię to taki rodzaj zawieszenia życia. Pauza. Żyję tęsknotą za Tobą i nie mogę jej zaspokoić. Cały czas czekam, ale bywają dni, kiedy dociera do mnie, że nie ma żadnej obietnicy. Wtedy jest naprawdę ciężko. To są dni kiedy czuję się jak ktoś pogrążony w żałobie, a potem, znów, żyję w zupełnym odrealnieniu, myśląc, że coś może się zmienić. Trwanie w czymś takim to pewien rodzaj masochizmu, taki haj, który nie opuszcza mnie od lat. To niezdrowe, bo nie mogę żyć ani bez Ciebie ani z Tobą. Czy to oznacza, że nie mogę żyć wcale?

Potem zachodzi słońce. Jest zupełnie szaro, choć czasem się przejaśnia. A ja wtedy idę w stronę tych promieni, kiedy uświadamiam sobie, że ta droga prowadzi donikąd. Jest ślepa. Zupełnie tak jak ja kiedy nią podążam. Spotkania, tęsknota, większa tęsknota, marzenia i szaleństwo. Czy to był sen? W oddali widzę ludzi, mówię do nich Twoim imieniem. Gdzie jesteś?

 

INSTAGRAM

Copyright © Honorata Zepp